Nowe do starego? A może stare do nowego?


Nikt nie wlewa młodego wina do starych bukłaków, bo inaczej młode wino rozsadzi bukłaki i samo wycieknie, a bukłaki się popsują. 
Ale młode wino należy wlewać do nowych bukłaków i tak zachowuje się jedno i drugie.
Nikt też, kto napił się starego, nie chce od razu młodego. Mówi bowiem: Stare jest lepsze.*

Dlaczego... Dlaczego ktoś, kto napił się starego wina nie od razu chce nowego? -Było to jedno z pierwszych pytań, które nasunęło mi się po przeczytaniu tego fragmentu...

Mówi się, że wino im starsze, tym lepsze. Rozumiem więc, że chcąc wybrać naprawdę dobre wino powinno się spojrzeć na jego datę, a następnie najlepiej wybrać to z roku tysiąc któregoś. Kojarzą mi się różne sceny z filmów, gdzie bohaterzy chcąc się pochwalić wyborem wina podają jego rocznik i im bardziej odległy, to w podtekście można zakładać, że lepszy. A więc wracając do pytania, odpowiedź wydaje się oczywista... Ten, kto spróbował starego wina, nie chce nowego, bo można z góry założyć, że jest ono po prostu lepsze.

No, ale czy w życiu zawsze tak jest? Czy zawsze to, co stare przekłada się na to, że lepsze?

Czytając ostatnio Biblię, dosyć intensywnie zastanawiałam się dlaczego właśnie to zdanie szczególnie przykuło moją uwagę. Dlaczego to zdanie i w ogóle... ten fragment. Słyszałam różne kazania w oparciu o niego, a więc zaczęłam szperać w pamięci... ale nie, nic nie pasowało, chociaż przecież można powiedzieć, że dobrze go znam... I nagle dotarło! Dotarło do mnie...

W życiu są różne etapy i zazwyczaj każdy etap jest dla nas czymś zupełnie nowym lub też występują w nim zaskakujące dla nas nowe okoliczności. Ponieważ jednak, przez jakiś okres czasu żyliśmy w czymś i w jakiś sposób, to wypracowaliśmy sobie pewien sposób funkcjonowania. Nauczyliśmy się w tym lub z tym żyć. I w sumie niezależnie czy to był piękny okres, czy też mniej piękny, to jednak nastała pewna wygoda i poczucie bezpieczeństwa... a wraz z tym pewna hmm... przewidywalność.

No i właśnie... Przewidywalność, poczucie bezpieczeństwa, wygoda, a więc pewne ramy. I teraz, kiedy przychodzi nowe, to co próbujemy robić? Nowe wepchnąć w stare ramy. Wciskamy, wciskamy, a tu brak oczekiwanych efektów... Nie da się żyć tak, jak wcześniej, bo nastało coś NOWEGO, a nowego wina nie można wlewać do starych bukłaków, bo ono je rozsadzi i w ten sposób ani wino nie przetrwa, ani bukłaki...

No i tak jest teraz u mnie, tzn. moją nową sytuację próbuję wcisnąć w stare ramy. Jest to sytuacja zupełnie nowa. Odgrywam życiową rolę, której jeszcze nigdy nie grałam i to, co próbuję robić to wciąż i wciąż wpasowywać ją w to jak funkcjonowałam wcześniej. A tu WSZYSTKO jest nowe. Myślę, że jest to jedna z rzeczy, która utrudnia mi przyswojenie tego, co się dzieje. Pojawił się nowy członek rodziny, a więc ktoś, kto dodatkowo mnie potrzebuje. Zarówno mnie, jak i mojego męża, a więc ta zmiana, bez wątpienia niesie kolejne zmiany i pewną potrzebę dostosowania się. Ale też nasuwa mi się, że nie mam teraz wszystkiego dostosować tylko pod niego i w 100% zapomnieć o sobie i moim mężu. Nie. Po prostu wspólnie musimy zacząć tworzyć coś nowego. 

A coś nowego, to nie w kontekście gorszego. Dlaczego jeśli ktoś spróbował starego wina nie od razu chce nowego? Bo z założenia to stare jest lepsze. I może są sytuacje, gdzie to stare było w jakimś stopniu lepsze, ale jeśli nie spróbujesz nowego, to się nie przekonasz. Zawsze byłam i wciąż przecież jestem zwolenniczką myślenia, że to, co było, to było, to, co będzie, to będzie, a to, co jest, to jest teraz i to TERAZ się liczy. I w tym TERAZ możemy odkryć mnóstwo skarbów. Nawet jeśli okoliczności, emocje i myśli zakłócają nasz ogląd na sytuację.

A teraz muszę to "tylko" przełożyć na swoje życie ;) I tu niesamowicie trudne zadanie do wykonania! Trzeba się ogarnąć, otworzyć swój umysł i wspólnie z resztą rodziny poskładać wszystko w pewną całość. Jest trudno, ale może być lepiej, więc DO ROBOTY SYLWIA! ;)

Podsumowałabym to dla mnie, ale też i dla was, w taki sposób... Nie, nowe do starego, ani stare do nowego, ale NOWE do NOWEGO. 

A więc cokolwiek jest TERAZ, to nie poddajemy się, ale z otwartym umysłem czerpiemy ile się da z naszej codzienności i nie zamykamy się na nią żyjąc w czymś, czego już nie ma. Postarajmy się zawalczyć o nasze dzisiaj. 


* Fragment Pisma Świętego, Ew. Łukasza 5; 37-39, Wyd. Fundacja Wrota Nadziei, Toruń, 2013

Related Articles

0 komentarze:

Prześlij komentarz