Werdykt
No i padł werdykt : Może Pani zacząć wychodzić.
Od kilku m-cy pojawiały się mniejsze i większe bitwy. Mój organizm zareagował na ciążę nie tak jak bym się spodziewała. Było nagłe porzucenie swojej codzienności, było leżenie, a nawet szpital.
Dzisiaj usłyszałam, że wreszcie mogę zacząć wracać… Wracać do spacerów. Wracać do odwiedzin innych ludzi. Wracać do pójścia do sklepu. Wracać do rzeczy, które mnie cieszą.
No to wracam.
Przez ostatnie kilka m-cy szczególnie trudną walkę toczyłam w mojej głowie. Zawsze spostrzegałam siebie jako silną osobę, która szybko umie radzić sobie z różnymi sytuacjami i nie pozwala myślom skupiać się zbyt długo na tym co negatywne, a tymczasem, zupełnie mnie zaskakując, pojawił się strach, który potrafił nagle paraliżować. Pojawiły się też myśli o bezużyteczności, przysparzające aż fizyczny ból. Fakt bycia zależną, nie mogącą wszystkiego zrobić sama również nie pomagał. Mogłabym wymieniać wiele trudnych rzeczy, ale dzisiaj chcę dostrzegać przede wszystkim cud, za który tak bardzo jestem wdzięczna.
Mój cud.
Boży cud.
Cud zdrowia. Dzieciątka, które ma się świetnie, a wszystkie parametry są prawidłowe. Mojego, na które tak bardzo czekałam. A wraz ze zdrowiem przychodzi coś jeszcze - bezpieczeństwo… podwójne bezpieczeństwo bo dla naszej dwójki.
A teraz przede mną kolejne wyzwania…
Potrzeba mądrości, żeby stopniowo wracać i pozwolić organizmowi się przyzwyczaić do nowej sytuacji.
Umiejętność zaufania, że już jest dobrze i nie muszę się bać. Zaufania lekarzowi, sobie, ale przede wszystkim Bogu.
Wierzę, że zmiana słów z “no to musi Pani przeleżeć tą ciążę” w “może Pani zacząć stopniowo wychodzić” to nie przypadek, ale Boża ingerencja. Wierzę też, że umiejętność pozytywnego spojrzenia pomimo wszystko i zadziwiający pokój w sercu to też nie jest dzieło przypadku, a więc wracam...
Ze świadomością, że nie byłam, nie jestem i nie będę sama.
Wracam.

0 komentarze:
Prześlij komentarz